Hogwart, lata '60
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

finn forsberg

2 posters

Go down

finn forsberg Empty finn forsberg

Pisanie by Finn Forsberg Sro Kwi 18, 2012 5:53 pm

finn forsberg Tumblrlohjodvhem1qlezjs
✧ Finnill Even Yonatan Forsberg ✧
Even preferuje, Finn toleruje, na Nill patrzy krzywym okiem, za Finnilla zabija.
♣ Data urodzenia: 13.11.49r.
♣ Wiek: siedemnaście jesieni
♣ Miejsce urodzenia: Glendalough, Irlandia
♣ Miejsce zamieszkania: Fair Isle, wyspa, Szkocja
♣ Czystość krwi: 1/4
♣ Status materialny: przeciętny

♣ Klasa: siódma
♣ Różdżka:
Różdżka, jak różdżka, bardzo przydatne urządzonko. Czasem można podrapać się nią za uchem, czasem wetknąć komuś do gardła, także jak widać ma wiele zastosowań. *Finnill Forsberg panicznie grzebie gdzieś w swym kufrze, po czym wygrzebuje zawinięty w pedantycznie czystą koszulkę pożółkły świstek papieru*
- Jakoś nigdy nie mogłem tego zapamiętać, ekchem, kto normalny pamiętałby o włókienku z pachwiny smoka? H-hikorze? I długości 9 i 99/100? Ta psychologiczna liczba zawładnęła całym światem...
♣ Patronus:
Pierwszego patronusa, który nie był srebrną smugą, wyczarował trzy lata temu. A że Finn to stworzenie odrobinkę wścibskie, był bardzo ciekawy, jaką postać przyjmie jego patronus. Okazało się, iż jest nim łoś. Sam zainteresowany nie bardzo wie, jak ma to powiązać ze swoim charakterem. Że niby jest taki... łosiowaty? Właśnie to chciano mu subtelnie zasugerować, czy co? Gdyby istniał Urząd do Zmiany Patronusów bezzwłocznie podjąłby się apelacji.
♣ Bogin:
Myślodsiewnia - ma tak pokręcone myśli, że też byście się ich bali na jego miejscu... Co ciekawe, postać jego bogina zmieniła się - w dzieciństwie przybierał on formę czarnego worka, z którego wyskakiwał erkling, jednak dwa lata temu miało miejsce to nietypowe zjawisko i odkrył na lekcji OPCM, iż zamiast potwora, widnieje przed nim pozornie niewinne naczynie, przepełnione morzem kłębiących się, wirujących myśli, przed którymi nie mógł uciec, które wsysały go do środka, a on tak panicznie zaczął się bać, że stracił zupełnie głowę i gdyby nie nauczyciel, to kto wie, co by się stało? Od tamtego... wypadku przy pracy zdążył już nastawić się psychicznie i udało mu się pokonać bogina, na zaliczeniu, jednak niechętnie powraca myślami do tamtej chwili.
♣ Wymarzony dom: Ravenclaw
♣ Ranga: prefekt naczelny

✧ Wygląd zewnętrzny ✧
oczy
piwne – od brązu przy źrenicach przechodzą w zieleń, przy obwódkach.
włosy
orzechowe, bądź po prostu brązowe, latem jaśniejsze, bardzo podatne na promienie słoneczne.
wzrost
18o – równiusieńko, chociaż zależy, czy doliczymy jeszcze z dwa centymetry z rana, wiadomo, kości się wydłużają przez noc.
cechy szczególne
raczej niczym się nie wyróżnia. Chociaż ma całą kolekcję blizn i znamion oraz jasnych pieprzyków. Ach, i jego lewa stopa jest odrobinę większa od prawej, dlatego zawsze zaczyna mierzenie butów od lewej. No to jednak coś tam się uzbierało. Dla chcącego nic trudnego.
~~
A oto przed państwem Finnill Forsberg! Mijający go na korytarzu uczniowie raczej siłą rzeczy zwracają na niego uwagę. Bo nie zwracać się nie da. I wcale nie mam na myśli tego, że zalicza się do tej grupy chłopców niezwykle urodziwych, bez żadnych wad, ale zdecydowanie ma w sobie to ‘coś’, co przyciąga wzrok.
Posiada orzechowe, bądź po prostu brązowe, latem jaśniejsze, bardzo podatne na promienie słoneczne włosy, które zwykły układać się w finezyjne kształty (tak bowiem zwykło nazywać się burdel na głowie). Dość ciekawie wygląda to z jego jasną karnacją i dużymi, piwnymi oczami. Nie będę rozwodził się nad brwiami czy rzęsami, bo nie wyróżniają się niczym szczególnym, po prostu istnieją i spełniają swoją główną funkcję, jaką jest chronienie wrażliwej gałki ocznej.
Co można więcej o nim napisać? Z pewnością jest stosunkowo wysoki, dobił do metra i osiemdziesięciu centymetrów, jednak nie sprawiło to, że zyskał patykowatą sylwetkę. Ma trochę za długie ramiona. Pomijając ten defekt, z jego proporcjonalnością nie jest chyba najgorzej. No dobra, przytyło mu się ostatnio. Za dużo czekolady w sosie własnym. Ale proszę milczeć i nie wspominać o tym przy samym zainteresowanym!
Po matce odziedziczył jasną karnację, która cechuje się dużą ilością przeróżniastych blizn (kiedyś z nudów je policzył. Imponujący wynik, dwadzieścia dwie. Najmniejsza na nosie, największa na kolanie), znamion, piegów i pieprzyków – te ostatnie upodobały sobie jego ramiona i plecy.
Swoją drogą, swego czasu największym kompleksem chłopaka były uszy. Nieco odstające, które on zwykł nazywać 'elfickimi'. Na szczęście w końcu mu przeszło.
Usta ma, o dziwo!, nos, brodę, policzki też i nie wiem co więcej napisać w tym podpunkcie. O, może coś o ubiorze… Do którego nie przywiązuje praktycznie żadnej uwagi, narzucając na siebie co popadnie. W jego szafie można znaleźć koszulki z nazwami ukochanych zespołów, znoszone glany i trampki, skórzaną kurtkę, stare spodnie, luźne koszule w kratkę, plecak wojskowy z naszywkami i tak dalej, i tak dalej… Czyli podobnie do ubioru innych studentów.

✧ Cechy charakteru ✧
Taka cichutka, spokojna myszka… Nie zawadza nikomu, a czasami nawet pomoże! Jeśli przekupisz go zawczasu odpowiednią ilością czekolady, oczywiście. Cennik w załączniku. Standardowo powinno się teraz napisać, czy lubi się uczyć, jest mądry, zdolny, błyskotliwy, inteligentny, po prostu diamentowe dziecko. I o ile zazwyczaj jest to bardzo, ale to bardzo naciągane, to w tym przypadku (nie)stety trzeba przyznać, że to prawda. Chociaż właściwie z tą jego pamięcią, to jest różnie. Czasem ulatnia się z prędkością sandała z masłem, jeśli chodzi o drobne, życiowe kwestie. Dlatego musi mieć milion karteluszek, na których pisze sobie, co zaraz powinien zrobić. Z drugiej strony bez problemu wyrecytuje wam wstęp do "Historii magii", myląc się może kilka razy, jednak dokładnie oddając jego głębię. Która oczywiście jest niezwykła.
Ludzie o tym typie charakteru są praktycznymi i zorganizowanymi tradycjonalistami. Nie interesują ich teorie, czy kwestie abstrakcyjne, dopóki nie zobaczą ich praktycznego zastosowania. Posiadają sprecyzowaną wizje jak wszystko powinno wyglądać.
Czy jednak Even to typowy realista? Ciężko powiedzieć… Sądzę jednak, że nie powinno się tak od początku przyporządkowywać go do jednej szufladki. Z całą pewnością to człowiek, który potrafił grać i udawać, przyjmować różne maski. Praktycznie nikt tak naprawdę nie może o sobie powiedzieć, że go zna. Nawet najbliżsi. Nie lubi się zwierzać, bezsensownie pleść trzy po trzy o swoim życiu. Jednak najzwyczajniej w świecie nie nadaje się do kłamstw. Na kilometr można wyczuć, że coś zaczyna kręcić, więc… nie zaczyna. Bo nauczył się na błędach i próbować już nie zamierza. Tym bardziej, że ma potworne wyrzuty sumienia i zaczyna objawiać się u niego stadium ‘psychopatyczna walka z samym sobą, odsłona… xyz’. A to niedobrze, bardziej dla niego, niż dla otoczenia, ale no.
W relacjach z innymi cechuje go również to, że nigdy nie potrafi powiedzieć komuś nie tylko kłamstwa, ale też prawdy prosto w oczy, jeśli wie, że to zrani tę osobę. Co najczęściej ma jeszcze gorsze skutki, ale po prostu nie chce mu to przejść przez gardło i już.
Z pewnością nie można zapomnieć wspomnieć, iż sprytna i inteligentna z niego bestia, z czego doskonale zdaje sobie sprawę i potrafi to wykorzystać. Obkuty na blachę materiał zazwyczaj musi tłumaczyć po kolei całej gromadce osób, czasami nie ma już na to siły, ale po prostu z zasady nie odmówi pomocy. I niczym pokutnik powtarza milion razy to samo, żeby w końcu doznano zbiorowej iluminacji. Na początku miał z tym nie mały problem, bo jest posiadaczem tak pokręconych myśli, jak jelita słonia, więc ciężko było mu to jakoś wytłumaczyć, ale wrodzona cierpliwość z ogromnymi pokładami czekolady z Miodowego Królestwa jest w stanie zrobić wszystko. Muszę jednak przyznać, że czasem zdarza mu się odrobinkę zadzierać nosa. Albo w duchu przeklinać na czym świat stoi. Bo ileż razy można tłumaczyć prostą jak budowa trollowego cepa definicję słowa ‘kwazar’ lub podstawowe zasady na Eliksiry? Ale Finn to Finn i zawsze skory do pomocy być musi.
Ironia i cynizm? Z pewnością nie jest mu obca, lecz sam rzadko kiedy używa jej w stosunku do drugiej osoby. No, może tylko wśród grona przyjaciół, kiedy zwyczajnie się ze sobą droczą. Zazwyczaj pierwszy nie obrazi drugiej osoby. Woli nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Zdecydowanie lepiej czuje się jako samotnik, indywidualista do potęgi entej. Jednak dobrze jest się z kimś spotkać, od czasu do czasu, bo przecież ileż można pić do lustra? Nie to, że dużo pije. Tylko czasami, kulturalnie, z przyjaciółmi. W końcu jest już na siódmym roku, więc nic, co uczniowskie, mu obce nie jest.
Czasami odczuwa lekką pogardę w stosunku do osób zamartwiających się jakimiś bzdurami i na siłę szukających sobie zmartwień. Czy jednak można powiedzieć, że jest wyniosły? Może tylko trochę. Even to człowiek niezwykle empatyczny, nie ma w sobie nic ze stereotypowego ‘bad boya’. Wrażliwy do granic możliwości. Realista. Chociaż tutaj chyba bardziej pasowałoby określenie ‘beznadziejny przypadek pesymizmu’. Czasami gubi się w tym świecie, naiwne dziecię (ja rymuję!), na siłę jeszcze szukające dziur w całym.
Z całą pewnością cechuje się dumą, którą bardzo łatwa zranić. Nie pokaże po sobie, że ktokolwiek w jakiś sposób to zrobił, jednak osoba, która dokonała tego haniebnego czynu będzie mogła liczyć na subtelną, inteligentną zemstę. W najmniej spodziewanym momencie. Nie dla niego są bowiem wszelakie bójki i demonstracje siły fizycznej. Gardzi brutalnością.
Nigdy nie traktował nikogo z góry tylko ze względu na pochodzenie lub stan portfela, bo doskonale wie, co to znaczy być na samym dole.
Z całą pewnością można też dodać, że jest to człowiek rozważny i… romantyczny? W jakimś stopniu ten drugi epitet również oddaje jego charakter, lecz nie dla niego wzdychanie do jakiejś dziewczyny, gdyż, odmówił sobie tej rozkoszy, twierdząc, iż to nie dla niego i nie chce nigdy nikogo skrzywdzić. A w jego mniemaniu przecież taka właśnie byłaby miłość dla niej. Pełna cierpienia i bólu. W tym momencie jego postawa zaczyna mnie coraz bardziej irytować, ale… Mniejsza. W każdym razie, wracając do zaczętego wątku, Forsberg to bestia (sic!) rozsądna oraz odpowiedzialna. Jeśli ci coś przyrzecze, zrobi wszystko, by danego słowa nie złamać. Chociaż mam pewne wątpliwości odnośnie jego poszanowania do reguł. Przyjaźń zawsze jest dla niego na pierwszym miejscu, więc kiedy tylko najważniejsze dla niego osoby potrzebują jego pomocy w planowaniu jakiejś akcji, nie ma serca, by odmówić.
Chodzi własnymi ścieżkami. Nie jest w ogóle pewny siebie, chociaż bardzo chciałby się tak zachowywać. Czasami zazdrości skrycie innym wrodzonego poczucia własnej wartości.
Jest również niezwykle uległy, brak mu w niektórych kwestiach asertywności. Ma dziwne skłonności do idealizowania wszystkiego, zawsze widzi tylko dobre cechy danej osoby. Naiwny, bardzo naiwny.
Zazwyczaj zachowuje się spokojnie, ma ogromny szacunek do osób starszych.
W wolnych chwilach uwielbia leniuchować (patrz: czytać książkę na łóżku, w bibliotece lub zaciszu na Błoniach). Warto również dodać, że zawsze punktualnie stawia się na czas i bardzo ceni to sobie u innych. Musi mieć również wszystko uporządkowane, perfekcyjnie ułożone co do cala, nie potrafi myśleć w bałaganie. Dlatego jego łóżko i najbliższa przestrzeń wokół niego zawsze są wysprzątane, co uwierzcie mi na słowo, bardzo trudno uczynić, kiedy mieszka się z facetami.
Trudno przyznać mu się do jakiegokolwiek błędu. Po prostu zaakceptowanie własnych niedoskonałości nie leży w jego naturze. Niezbyt dobrze przyjmuje krytykę od osób trzecich. Chyba że została sprytnie zawoalowana w formie żartu – ceni sobie bowiem inteligentne poczucie humoru. Sam ma dość specyficzne, szczególnie upodobał sobie dowcipy rasistowskie i suchary. Trzeszczą.
Umie walczyć o swoje, a jeśli już się na coś zaweźmie, raczej ciężko skłonić go, by odpuścił.
Nienawidzi, kiedy ktoś się spóźnia. Uważa to za jedną z najgorszych cech naszego społeczeństwa. Co oczywiście nie przeszkadza mu samemu się spóźniać. I bynajmniej nie jest hipokrytą. Bo skoro świat się tak spieszy, to czy to może być jego wina?
Czasem plącze się w gwiazdach. Własnych przemyśleniach.
Potwornie nieśmiały przy osobach mu nieznanych, ale wśród przyjaciół zachowuje się zupełnie inaczej. Po prostu potrzebuje trochę czasu, żeby się zasymilować, poznać drugą osobę i zaufać jej.
Podsumowując… Even ma dość zawiły charakter, zmienne oblicza, czasami wydaje się, że można rozgryźć go w pięć sekund, ale to nie prawda. Odkrywanie go przypomina odrobinę przedzieranie się przez warstwy… Chociaż teraz zabrzmiało to prawie jak tekst ze Shreka, więc może nie wgłębiajmy się już dalej w jego psychikę, co by nie dowiedzieć się czegoś jeszcze ciekawszego.

✧ Rodzina ✧
√ Matka – Violett - Żydówka - zmarła pięć lat temu, kiedy Finn miał dwanaście lat, a dziewczyny dziesięć. Pracowała w lokalnej bibliotece i zajmowała się domem. Tudzież usilnie próbowała. Wytrwale też. Bez skutku. Była bardzo piękną kobietą, pomimo zarysowujących się już zmarszczek i innych oznak starzenia się. Blond włosy upinała zazwyczaj w elegancki kok, a intensywnie brązowe oczy, które odziedziczył po niej chłopak, przyglądały się światu przenikliwie. Śmierć prywatnej muzy Benjamina spowodowała, że cała rodzina przechodziła poważny kryzys. Z całą pewnością była dość specyficzną osobą. Zaszczepiła w dzieciach miłość do książek, podsuwając na początku teksty, które się pożera (chociażby Tolkiena), by później przemycać też inne słowo pisane. W ostatnich latach życia zaangażowała się poważnie w działalność charytatywną w miejscowym stowarzyszeniu. Okresu przed śmiercią żaden członek rodziny nie chce pamiętać. Obraz ojca Evena oddaje ją najlepiej – wśród słoneczników, roześmianą i ciepłą.
O tym 'całym zamieszaniu z magią' nie miała zielonego pojęcia. Przeżyła lekki szok, ale jakoś to zniosła.
√ Ojciec – nie-mąż Violett - Benjamin – nauczyciel sztuki w lokalnej szkole dla kawalerów (mugolskiej), były żołnierz, malarz, wielki miłośnik sztuki pod każdą postacią. Z pięćdziesiątką na karku, ale wygląda co najmniej o pięć lat młodziej. Ma lekko siwe, rozczochrane włosy, wielkie, stalowe oczy i trzydniowy zarost na twarzy. Zazwyczaj ubiera się w jakieś spodnie brudne od farby, luźne kraciaste koszule i wygodne buty. Na nosie nosi okulary, na ramieniu skórzaną torbę, z której wystaje szkicownik. Tworzyli z Violett skomplikowaną relację, cierpienia było w niej nie mało, ale uczucia jeszcze więcej. Wciąż nie może pozbierać się po jej śmierci. Zdaje się zupełnie nie panować nad swymi potomnymi.
Nie zdradził żonie, że jego matka to czarownica. Wydawało mu się, że nie ma takiej potrzeby. Pomylił się.
√ Abigail i Grace – piętnastoletnie siostry Finna, bliźniaczki. Wychowywały się w jednym pokoju z bratem, nienawidziły go przez całe dzieciństwo, prowadzili nieustannie wojnę ze sobą. Teraz się trochę pozmieniało. Nie chcę zbyt wiele o nich pisać, gdyż może ktoś skusi się, aby którąś z nich zrobić. Obie uczęszczają do Hogwartu.

✧ Historia ✧
O historii Finnilla wiemy niewiele - a przynajmniej niewiele wiedzą osoby z zewnątrz. Wiadomo, że wychowywał się w Szkocji, na wyspie Fair Isle, w domku oddalonym od zabudowań czterdziestoma minutami jazdy, licząc według standardów mugolskich. Chociaż jemu wystarcza dwadzieścia pięć na motorze ojca. Pięcioosobowa rodzina, nudna, przeciętna, zwyczajna do granic możliwości (o ile lubicie bawić się w takie filozoficzne frazesy) mieszkała kiedyś w jednej z kamienic na rynku portowego miasta. Klitce, wymiarów nie przytoczę, jednak zbyt wielkich luksusów to oni tam nie mieli. Osiem lat temu przeprowadzili się do tego małego raju na ziemi. Luksusów wciąż nie mają. Trudno się dziwić. Z ojcem malarzem i altruistką pracującą w lokalnej bibliotece…
Finn to owoc namiętnego związku, który wbrew wszelkim zasadom logiki przetrwał sporo czasu (tudzież: do czasu). Jego rodzice postanowili się rozstać wraz z pierwszym zębem swojej latorośli, ale na tyle się lubili, że nie przeszkadzał im fakt dzielenia dachu. Tym bardziej, że młody z każdym dniem wykazywał coraz więcej talentów wszelakich i jedno nie podołałoby w chwaleniu oraz obcałowywaniu. Poza tym – mieli całkiem udane życie seksualne, szkoda z tego rezygnować przez jakiś tam rozwód. No i przy okazji dostarczali starym pannom tematy do rozmów. Ktoś musi urozmaicać im nudne popołudnia.
Wpadli rok później, płodząc podwójną niespodziankę. A mały Even żył sobie w nieświadomości, aż do dnia, kiedy dwa rozwrzeszczane bachory pojawiły się po chwilowej absencji rodzicielki. Stanowczym tonem oświadczył, że on się nie godzi i te dziwactwa mogą co najwyżej spać na balkonie. Nie kochali się od pierwszego wejrzenia. Przez przypadek prawie udało mu się raz zamordować jedną siostrę swoim bączkiem. Nie jego wina, że wpakowali mu nadbagaż do pokoju, w którym absolutnie nie było już ani skrawka dla kogokolwiek.
Dzieciństwo wspomina dość żywo, wiadomo, sekwencja pierwszych razów, których nie zapomina się do końca życia. Banda z 'podstawówki', w której pełnił funkcję mózgu operacji nie raz, nie dwa dała się we znaki. A pomysłami grzeszył. Przekonywać do siebie innych też potrafił. Co więcej, do głupich pomysłów, które później jakoś tak zostawały zrealizowane.
Jego magiczne zdolności przejawiły się w dość niesamowicie spektakularny sposób. Kiedy przeprowadzili się do domku nad dziką plażą, dzieci państwa Forsberg zaczęły spędzać tam przynajmniej połowę swojego czasu. Wyobraźcie sobie Chrystusa. Już? To teraz w jego miejsce podstawcie chłopca, z poważną miną kroczącego po wodzie. Violetta praktycznie dostała zawału, kiedy zorientowała się, dlaczego jej syn znika gdzieś całymi dniami (i to byłoby jeszcze normalne – w końcu Finn zawsze się gdzieś plątał, błąkał i nie-gubił), ale kiedy wracał z powrotem, miał całkowicie przemoczone buty i nic poza tym. To właśnie wtedy wtajemniczono kobietę w sprawę magii. Wtedy też po raz pierwszy zaistniał poważny konflikt na linii matka-syn. Jednak chłopiec nic sobie nie robił z jej zastrzeżeń i po prostu brał zapasowe buty – dlaczego miałby rezygnować ze swojej ulubionej czynności? Zresztą całe dnie na takim odludziu sprowadzały się do organizowania wypraw, czytania książek, pod kocem, do późna, biegania po plaży, uczenia się pod okiem matki i rzadkich wypraw do ‘dużego świata’.
Hogwart drastycznie go zmienił. Trafił do domu niebieskich, co nieco go zdziwiło – nie był bowiem typem kujona, lecz po prostu ciekawej świata osoby, jednak nigdy nie rozważała innej możliwości. Co się stać miało, stało się i koniec.
Dorastał. Zmieniał się. Zwyczajny nastolatek. Co roku wracał na wakacje do domu. Tych sprzed pięciu lat nigdy nie zapomni.
Pamięta zapach farby, sam zresztą przesiąkał terpentyną. Cholerne pachnidła swoich sióstr, po których ubrania po praniu wciąż wydzielały wściekle cukierkową woń. I słoneczniki na balkonie. Matki. Potem, kiedy umarła, potwornie je zaniedbali. Nikt do dzisiaj nie odważył się ściągnąć ich. Co z tego, że nic już z nich nie zostało? Przypominają o odejściu kobiety, która w całej swej przeciętności była niezwykła.
Nie lubi o tym mówić, po prostu.
Życie w Hogwarcie dało mu wreszcie spektrum możliwości, rozwinął skrzydła. Wiadomo, zaczęły się imprezy, używki, nieudolne próby zaistnienia wśród masy ludzi. Gdzieś tam chyba się zgubił. Już dużo wcześniej. Albo wreszcie odkrył siebie?

✧ Ciekawostki ✧
♣ nigdy nie przepadał specjalnie za sportem, po prostu nie posiadał ku temu odpowiednich predyspozycji, gdyż brak mu wrodzonej koordynacji ruchowej na poziomie przynajmniej przeciętnym. Quidditcha lubi, owszem, ale z odpowiedniej odległości. Hm, wracając jednak do przyczyny, dlaczego nie przepada za sportami, tak się składa, że (wiem, wiem, żałosne) ledwo zrobi osiem pompek, co tu mówić o większym wysiłku. Ale podczas długodystansowych wędrówek radzi sobie świetnie.
♣ potrafi przypalić wodę i rozróżnić wino koszerne od niekoszernego.
♣ przedmiot, który Even lubi? Książka! Chyba, że mieliście na myśli przedmiot szkolny, bo jeśli tak, to może łatwiej byłoby zapytać, czego nie lubi?
♣ to może teraz ogólnie, o literaturze. Uwielbia bowiem pożerać książki w sosie własnym. Ma irytujący zwyczaj odpowiadania na zadane pytania cytatami. Jeśli nastanie dzień, w którym zauważysz go bez książki u boku, to z pewnością będzie to apogeum ludzkości. Zawsze ma bowiem wetknięte jakieś tomiszcza do torby, albo trzyma je w ręce, ewentualnie na kolanach. Zaczytuje się nie tylko w podręcznikach szkolnych, lecz również jest wielkim fanem literatury historycznej i tak zwanej klasyki, nie tylko czarodziejskiej, ale przede wszystkim mugolskiej. Z kategorii tych ostatnich do jego ulubionych książek należy z pewnością "Imię Róży", "Wojna i pokój", "Sen nocy letniej", "Niewidzialny człowiek" czy "Lolita". Gdzieś tam w jego szpargałach można znaleźć też wiersze, których nikt jeszcze nie wiedział. Pisze wiersze białe, bezrymowe, koncentrując się głównie na tym, by zgubić się w gąszczu metafor.
♣ co Even jeszcze lubi? Ano powiem wam, że nie jest wyjątkiem od reguły i od czasu do czasu słucha sobie muzyki. Zapytacie zaraz, jakiej. Cóż, spokojnej, klasycznej nie mówi nie, ba, potrafi docenić jej piękno, jednak... cicha woda zdecydowanie brzegi rwie. Najczęściej wsłuchuje się w ostre brzmienia i takty. Sam niestety nie potrafi ani śpiewać, ani grać na żadnym instrumencie, jednak gdyby mógł, to w magiczny sposób marzy mu się 'od tak' ujarzmienie perkusji, gitary i pianina. Podsumowując, kocha rock.
♣ globtrotering, ze szczególnym uwzględnieniem wspinaczki górskiej i innych, ryzykownych przedsięwzięć. Pomimo punktu pierwszego, jeśli chodzi o długie wędrówki, to radzi sobie z tym świetnie. A o zwiedzeniu całego świata marzył od malutkiego, zaczytując się w książkach znanych podróżników. Był już wszędzie w swoich marzeniach, ba, nawet latał po spożyciu mleka jadowitej ropuchy. Zdarza mu się też śnić na jawie o swoich rzekomych podróżach.
♣ lingwistą nie jest – zna dobrze szkocki, angielski i liznął trochę rosyjskiego, tyle.
♣ czasem bawi się z ojcem w silnikach.
♣ potrafi odróżnić rodzaje całek. (mugolska matematyka i fizyka to jego tajne hobby, lubi odnajdywać powiązania z Numerologią oraz Transmutacją)
♣ wkurwić innych też umie.
♣ nie gra na żadnym instrumencie.
♣ gotuje też nie bardzo.
♣ umie pisać też lewą ręką. I robić takie śmieszne rzeczy z brwiami oraz uszami. W sensie, że porusza nimi.
♣ ma zaskakującą pamięć do cytatów, lubi odpowiadać nimi rozmówcy.
♣ wąski specjalista od rozmawiania ze swoim lustrzanym odbiciem
♣ nie potrafi przepraszać. Łatwiej przyzna się, że nie ma racji, gdy ma rację, niż gdy jej nie ma.
♣ ma myśli pokręcone jak jelita słonia i niekonwencjonalne poczucie humoru.
♣ wyje pod prysznicem.
♣ mówi z silnym, szkockim akcentem.
♣ poczekaj, zaraz powali Cię intelektem!

finn forsberg Nm002large
Luke Grimes
I am Lord Voldemort
Finn Forsberg
Finn Forsberg

Male Skąd : szkocka wyspa.
Join date : 18/04/2012
Liczba postów : 35

Powrót do góry Go down

finn forsberg Empty Re: finn forsberg

Pisanie by Molly Prewett Sro Kwi 18, 2012 8:22 pm

Ahaha, łoś <3 uwielbiam.
Czasem ulatnia się z prędkością sandała z masłem
Z maaasłeeeem *śpiewa w chórku*
Sam ma dość specyficzne, szczególnie upodobał sobie dowcipy rasistowskie i suchary. Trzeszczą.
Suchar z rana jak śmietana, jak mawiali starożytni Rosjanie. Polubimy się.
Plus Szkocki akcent, jakąś dziwną słabość mam do niego, nie wiedzieć czemu.

Się mie podobie, innymi słowy. AKCEPT Witaj, Niebieski Very Happy
Molly Prewett
Molly Prewett

Female Skąd : Dolina Godryka
Join date : 09/04/2012
Liczba postów : 115

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach