Karenae Frugson

♣ Data urodzenia: 13 lipca 1950r.
♣ Wiek:16 lat
♣ Miejsce urodzenia: Helsinki, Finlandia
♣ Miejsce zamieszkania: Helsinki, Finlandia
♣ Czystość krwi: półkrwi
♣ Status materialny: Uboga

♣ Klasa: VI
♣ Różdżka: Jarzębina, pazur wilkołaka, 13 i 1/2 cala, sztywna
♣ Patronus:Puma
♣ Bogin:Bazyliszek
♣
Wymarzony dom: Slytherin
♣ Ranga: zwykły uczeń
Karenae jest dość wysoką dziewczyną - mierzy 167 cm wzrostu. Ma długie czarne włosy, które mimo wszelkich zabiegów nie chcą nigdy być całkiem proste. Grzywka opada jej na lewe oko, które (podobnie jak drugie) jest koloru brązowego. Ma lekko opaloną karnację. Nie jest za gruba ani za chuda - od taka sobie. Gdy tylko się da to nie chodzi w szkolnych szatach. Ale jak już trzeba to nie ma wyboru. Włosy ma zazwyczaj rozpuszczone. Jeśli chodzi o makijaż to mimo, iż nie stosuje tuszu do rzęs prawie codziennie jest przed lekcjami pytana, czy je malowała. Powodem jest to, ze ma je nienaturalnie długie. Lewą kostkę otacza wytatuowany wąż, który zakrywa bliznę z dzieciństwa.

Karenae ma dość dziwny charakter. Niby to szczera do bólu dziewczyna, ale nie zawsze. Z reguły im bardziej ktoś ją wnerwia tym bardziej się do niego uśmiecha. Powód? Sama nie wie. Takie przyzwyczajenie. Z mugolami spędziła prawie całe dzieciństwo, więc są dla niej neutralni. Przyjaciół miała jako dziecko. Gdy poszła do Hogwartu wszystkich straciła i do tej pory nie może nikogo znaleźć. Gdy ma zły humor potrafi zrobić awanturę o muchę na parapecie. Przez te swoje "złe humory" nie raz lądowała na dywaniku.

Ojciec- Rodowity finlandczyk, zawodowy kierowca, z wykształcenia mechanik, mugol. To właśnie jemu zawdzięcza mugolskich przyjaciół, umiejętność pływania i pięć lat w mugolskiej szkoły. No i oczywiście status krwi.
Matka- Pochodzi z Anglii, ale od dwudziestu lat mieszka w Finlandii, pracuje u Madame Malkin, czarodziejka. To jej zawdzięcza poznawanie świata magii, stare podręczniki Hgwardzkie i umiejętność sprawnego latania na miotle. No i oczywiście ładne ubrania.

Trzynastego lipca 1950 roku na świat przyszła mała Karenae. Pechowy dzień, nieprawdaż? I do tego dość dziwne imię, wymyślone przez matkę. To właśnie podczas wybierania imienia ojciec dowiedział się, że jego żona jest magiczna, że nie pracuje u pobliskiej szwaczki i ze jego córka w wieku jedenastu lat dostanie list z magicznej szkoły. Ojciec przemilczał to po czym wyszedł ze szpitala. Wrócił za dwie godziny z naręczem kwiatów.
Dzieciństwo minęło Kare spokojnie. Zabawy z mugolami, lekcje pływania, potajemne latanie na miotle. I sprzeczki rodziców. Ojciec upierał się, zeby do czasu pójścia do Hogwartu Kare żyła jak normalny człowiek, natomiast matka chciała ją podszkolić, żeby w Hogwarcie miała lżej. Całe wieczory spływały na "rozmowach" rodziców na te tematy.
W jedenaste urodziny Kar do okna zapukała sowa z listem z Hogwartu. Matka zabrała ją na pokątną, kupiła wszystko co było potrzebne. Używane podręczniki, kociołek, różdżkę... Pierwszego września w domu rozpętało sie piekło. Ojciec oficjalnie powiedział, że nie zgadza się, aby jego córka jechała do jakiejś szkoły dla nibyuzdolnionych. Matka płakała w kącie. Godzinę przed odjazdem expresu wyszła z nią niepostrzeżenie z domu i zawiozła ją na peron. Udzieliła instrukcji i pojechała z powrotem do domu.

♣ Uwielbia dzikie zwierzęta
♣ Najchętniej spaceruje podczas burzy
♣ Nienawidzi zimy