Hogwart, lata '60
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Salon główny

5 posters

Go down

Salon główny Empty Salon główny

Pisanie by Mistrz Gry Pią Kwi 27, 2012 12:28 am

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Skąd : zewsząd
Join date : 08/04/2012
Liczba postów : 258

https://crucio.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Mistrz Gry Pią Kwi 27, 2012 12:36 am

Wchodziłeś do tego pokoju i czułeś narastające ciepło. Nie miało to jednak nic wspólnego z tym przyjemnym ciepłem, tutaj wyłącznie chodziło o fizyczne, buchające z kominka. Salon tego domu był cały bordowy, z drewnianymi wykończeniami sufitu. Na podłodze leżał dywan, prawdopodobnie recznie haftowany. Po środku pomieszczenia był długi stół z poustawianymi krzesłami, niektóre z nich już były zajęte. Po całym salonie były porozstawiane świeczki, zupełnie jak na romantyczną kolację. Jednak na samym czele stołu, tuż przy kominku siedział Czarny Pan czekając na swoje sługi coraz mniej cierpliwie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Skąd : zewsząd
Join date : 08/04/2012
Liczba postów : 258

https://crucio.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Thomas Sheppard Pią Kwi 27, 2012 7:41 am

Wysyłanie sowy w nocy było ciosem poniżej pasa, ledwo wrócił z pokoju wspólnego ślizgonów po szklaneczce whisky, a już musiał wychodzić ze szkoły. Pierwszy raz miał się z niej wykraść, aby nie zostać nakrytym na gorącym uczynku. Jak w ogóle było możliwe teraz dostać się do Londynu? Jeszcze przecież nie ukończył kursu na teleportację! Wpierw chwycił swoją miotłę i schował do magicznego plecaka. Nie zapomniał też wziąć kilku najważniejszych rzeczy. Z różdżką w ręku wędrował szkolnymi korytarzami, co chwila stając w ciemnym zaułku. Jeszcze obrazy by go zobaczyły! Chodzenie bez lumos było bardzo niebezpieczne. W końcu nie chciał się spotkać z nauczycielem patrolującym. Wcale nie zdziwiło go to, że główne drzwi wyjściowe były zamknięte. Ta, jasne, wszyscy dbają o bezpieczeństwo szkoły, a to właśnie w niej kręci się banda śmierciożerców. A on tak cholernie chciał być tak samo nazywany! Pragnął być zły, nie tylko z powodu czarnego charakteru. Jeszcze raz musiał obejść szkołę, aby wyjść prosto na błonia, a tam po przebyciu odpowiedniej odległości wznieść się w powietrze na miotle. Nie wiedział, czy to nie był najgłupszy pomysł, na jaki tylko wpadł. Bo co miał zrobić innego? Wpaść do gabinetu nauczyciela i łudzić się, że ten się nie obudzi i skorzystać z sieci kominków? Narastająca ekscytacja wypełniała jego ciało. Bo... znów dostał zaproszenie, a raczej nakaz, na spotkanie. Znów! Nie był zwykłym pionkiem. Soda uderzała mu do głowy. Poczuł się ważniejszy niż w rzeczywistości był.
Wylądował naprzeciwko domu na Abbey Road 13. Czy to możliwe, ze już tu kiedyś był? Na przykład z ojcem? Och, znów mu się o nim przypomniało. Nie wiedział, czy zgraja ludzi nie będzie go uważała również za zdrajcę. Schował miotłę do plecaka i nałożył kaptur na głowę. Jak mogło być w nocy tak zimno?! Zaczął iść w stronę domu, widząc, że drzwi są lekko uchylone. Przeszedł przez próg i już znajdował się w salonie głównym.

[będę mieć zapłon opóźniony]
Thomas Sheppard
Thomas Sheppard

Male Skąd : Dover
Join date : 22/04/2012
Liczba postów : 49

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Dorian Wilvert Pią Kwi 27, 2012 7:51 am

Dorian poczuł piekący ból na ramieniu, kiedy kończył lekcję z tymi durnymi Puchonami i gdy tylko gówniarze wyszli z sali udał się szubko poza obręb Hogwartu i teleportował się do Londynu. Abbey Road... Znana mu ulica. Mieli wcześniej tutaj kilka spotkań. Wszedł do domu, na razie jakby opustoszałego, nic nie było słychać, i skierował swój krok do salonu. Po otwarciu drzwi uderzyła go piekąca w płuca duchota. Nienawidził tak gorących pomieszczeń. Wolał swoje zimne, obślizgłe lochy.
Stanął z jakieś 3 metry od Czarnego Pana i skinął mu głową na znak szacunku, na jaki przecież ten zasługiwał.
-Witaj, mój Panie.-powiedział dobrze wyważonym tonem, aby nie znieważyć tego, do którego się odzywa.
Po tym przywitaniu Dorian usiadł na swoim stały miejscu, niedaleko Shepparda, który wyglądał na takiego co dopiero wpadł do salonu. Popatrzył na niego przez chwilę, jakby go oceniając. Znał go z zajęć. Pierwszorzędny Ślizgon, dość dobry uczeń i ten spaczony charakter. Mimo że młody to ma potencjał i to ogromny.
Wilvert nie był pierwszy, ale nie był też ostatni. Sporo osób jeszcze brakowało. Nie odzywał się, tylko siedząc z wyprostowanymi plecami i uniesioną głową, wpatrywał się w okno, za którym dzień przemieniał się w noc.
Dorian Wilvert
Dorian Wilvert

Male Skąd : Londynn, UK
Join date : 23/04/2012
Liczba postów : 21

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Elizabeth Black Pią Kwi 27, 2012 8:20 am

Pierwsze co zrobiła to udała się do pokoju. Zmieniła ciuchy na suche, chwyciła różdżkę i inne miej ważne pierdoły i wyszła z zamku w pośpiechu. Nie chciała korzystać z sieci Fiuu która była pod nadzorem i niekoniecznie miła w użyciu. Przynajmniej ona za nią specjalnie nie przepadała ani nie pałała do niej miłością. Idąc jak najszybciej potrafiła udała się poza teren Hogwartu by użyć teleportacji do Londynu. Miała inne plany na ten wieczór i noc ale cóż…Te spotkania nie wybierają momentu miedzy jej spotkaniami prywatnymi choć czasem miała wrażenie że jest to robione specjalnie by pokrzyżować jej plany. Eh…nieważne w każdym razie. Gdy dodarła poza teren zamku teleportowała się do Londynu na ulicę wskazaną w wiadomości. Nie myśląc za wiele weszła do środka niemal od razu znajdując się w salonie. Pierwsze co zauważyła to niewielka ilość zebranych, zdziwiło ją to jednak nie pokazała tego po sobie. Skinęła głową na znak szacunku Czarnemu Panowi wymieniając spojrzenia z Dorianem i Sheppardem po czym zajęła miejsce obok Doriana.


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth Black dnia Sob Kwi 28, 2012 7:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
Elizabeth Black
Elizabeth Black

Skąd : Londyn
Join date : 18/04/2012
Liczba postów : 141

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Nicholas Rackharrow Sob Kwi 28, 2012 8:18 am

ten weekend mam wesele i takie tam, więc najprędzej napiszę po raz drugi jutro wieczorem. Very Happy

Bardzo, ale to bardzo nie odpowiadał mu fakt, że ta wredna Shadow poczęła stukać do okna jego dormitorium tuż przed siódmą. SIÓDMĄ! Nick mógł sobie jeszcze spokojnie z półgodzinki pospać, najlepsze pół godziny snu. Miał ochotę sowie nogi z dupy powyrywać, ale, gdy tylko zauważył pieczęć na kopercie, od razu zmienił zdanie. Nie musiał nawet otwierać listu, by dowiedzieć się, jaką treść zawiera. Spotkanie. Abbey Road 13. Tam, gdzie ostatnio coraz częściej się odbywały. Natychmiast.

Resztę dopiszę, za jakiś czas, jak wrócę do fryzjera. Nick wszedł do salonu i usiadł w najbardziej oddalonym od kominka fotelu, ze swoim stoickim spokojem obserwując twarze zgromadzonych w sali Śmierciożerców.
Nicholas Rackharrow
Nicholas Rackharrow

Male Skąd : Wadebridge, Kornwalia, Wielka Brytania
Join date : 10/04/2012
Liczba postów : 11

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Mistrz Gry Sob Kwi 28, 2012 11:21 am

Śmierciożercy gromadzili się coraz liczniej przy stole. W pomieszczeniu panowała złowroga cisza, jeśli nie liczyć ich cichych kroków kierowanych od drzwi wejściowych w kierunku swoich krzeseł. Większość z całkowitą obojętnością traktowała swoich towarzyszy, skupiając całą swoją uwagę na Czarnym Panie, tylko niektórzy pozwolili sobie na krótkie, dyskretne spojrzenia w kierunku tych nowych, młodych.
Czarny Pan niecierpliwił się coraz bardziej, każdego wchodzącego Śmierciożercę przeszywał chłodnym spojrzeniem, jakby chciał zajrzeć wgłąb jego duszy... Niewykluczone zresztą, że właśnie to robił. W pewnym momencie ciszę przerwał jego zimny głos:
- Gdzie jest młody Lestrange? - mimo lodu, jakim pokryty był jego ton, dało się wyraźnie wyczuć, że Czarny Pan nie jest zadowolony. Jego spojrzenie padło na trójkę młodych Ślizgonów, w jego dłoni znajdowała się różdżka. Jeśli do tej pory w pomieszczeniu panowała cisza, w tamtej chwili wszyscy dosłownie zamarli, jakby nawet ich serca się zatrzymały. - Gdzie mój młody sługa? - Młodzi Ślizgoni powinni się bać tego pytania, zdecydowanie. Wszystko wskazywało na to, że ktoś zaraz ucierpi, a będzie to... - Ach, młoda Black, to przecież twój kuzyn. Czyżby zignorował polecenie swojego Pana? To niedopuszczalne przeoczenie. Czyż nie powinno się pilnować swojej rodziny? - w jego głosie dało się słyszeć kpinę, nikt się jednak nie zaśmiał. Wszyscy czekali na rozwój wydarzeń, który prawdopodobnie nie miał być przyjemny dla Elizabeth. Wzrok Czarnego Pana skierował się jednak na innego Śmierciożercę. - Cygnusie, gdzie twój przyszły zięć?
Śmierciożerca wstał i ukłonił się powoli, pełen strachu, ale i szacunku. - Nie wiem, mój Panie.
- Nie wiesz, tak? Ty nie wiesz! Nikt nie ignoruje poleceń Czarnego Pana! - zagrzmiał. - Crucio!
Cygnus Black szarpany przerażającym bólem nie do wyobrażenia zwinął się pod stołem, a jego krzyk przeciął dotychczas martwą ciszę. Trwało to długo, tak przynajmniej mogło się wydawać. Jakby jego cierpienia miały się nie skończyć. Po chwili wszystko jednak ustało. Na ustach Czarnego Pana dostrzec można było przez moment jakiś cień uśmiechu, a następnie jego spojrzenie skierowało się na Doriana.
- Wilvert, jeśli następnym razem któryś z twoich młodych uczniów nie zjawi się na moim spotkaniu... - chyba nie musiał kończyć, prawda?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Skąd : zewsząd
Join date : 08/04/2012
Liczba postów : 258

https://crucio.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Nicholas Rackharrow Sob Kwi 28, 2012 11:30 am

Obserwował całe zajście z wymalowanym na twarzy nienaturalnym spokojem. Effy. Effy Black, jego koleżanka, najlepsza szukająca, jaką kiedykolwiek miał Slytherin. I teraz na niej skupiał się gniew Czarnego Pana. Niedobrze. Jednak... Ha, mogła się postarać, żeby zarówno Bella, jak i Rudolf wraz z Rabastanem pojawili się na spotkaniu. Czarny Pan nie lubił, kiedy ktoś nie wypełniał jego poleceń, a Nicholas doskonale o tym wiedział.
Potem jednak ewentualna troska, jaka zagościła w jego sercu, zniknęła. Cygnus Black. Ten Śmierciożerca nie był już problemem Nick'a, niech sobie sam radzi.
Rackharrow podniósł się i podszedł do otaczających Voldemorta czarodziejów, stanął niedaleko Shepparda, jednak też nie na tyle blisko, by wymieniać z nim "ploteczki".
Czekał.
Co wydarzy się dalej? Czy dostanie wreszcie jakieś zadanie? A może... Na jego wargach zatańczył podstępny uśmieszek, gdy pomyślał o pewnej rudowłosej zdrajczyni krwi. Gdy pomyślał o siostrze Lestrange'ów. O Courtney.
Nicholas Rackharrow
Nicholas Rackharrow

Male Skąd : Wadebridge, Kornwalia, Wielka Brytania
Join date : 10/04/2012
Liczba postów : 11

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Dorian Wilvert Sob Kwi 28, 2012 7:00 pm

Wpatrywał się na Czarnego Pana, który swoją złość wyładowywał na Elizabeth. Nic dziwnego, w końcu byli rodziną. Czuł jak Black się spięła, miał nawet ochotę ścisnąć ją za rękę, ale okazywanie litości czy współczucia nie było w jego stylu. Gdy uwaga Voldemorta przeniosła się na Cygnusa Dorian spojrzał ostro na Effy, która nawet nie mrugnęła okiem. Grzeczna dziewczynka. Leniwie skierował swój wzrok na rozciągającego się na stonie Black'a. Takie rzeczy były na spotkaniach na porządku dziennym, więc nikt nawet nie machnął palcem, żeby cokolwiek zrobić. Phy, zrobić? Niby co? Poprosić ładnie Voldemorta, żeby nie unosił niepotrzebnie różdżki? To na pożegnanie zaświecił by takiemu ewenementowi zielonym światełkiem między oczy.
Nie był zdziwiony, kiedy Czarny Pan zwrócił się do niego. W końcu to Dorianowi przypadło pilnowanie Ślizgonów, a że znaleźli się niektórzy tak głupi, że zignorowali wezwanie swojego Pana... Jutro policzy się z Lestrangerem. Niech ten gówniarz nie myśli, że ujdzie mu to na sucho.
-Oczywiście, mój panie. Osobiście dopilnuję, aby wszyscy Ślizgoni stawiali się na wezwania.-powiedział cicho, od razu stając na nogi, jak zwykle się robi, gdy zwraca się do Czarnego Pana.
Dorian Wilvert
Dorian Wilvert

Male Skąd : Londynn, UK
Join date : 23/04/2012
Liczba postów : 21

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Elizabeth Black Sob Kwi 28, 2012 8:07 pm

Kto jak kto ale ona nie spodziewała się tego co miało się stać na spotkaniu, a już z pewnością nie tego iż spadnie na nią wina za nie dotarcie Lestrange na spotkanie. Co za głąb i skończony palant! To nie było pierwsze spotkanie w którym brali udział. Powinien dać znać komukolwiek, jeżeli miał inne plany. Nawet jeśli…to plany się zmienia. Ostatnimi czasy nawet w szkole go nie widziała. Nie miała bladego pojęcia co dzieje się z tym kretynem któremu oberwie łeb jeśli go spotka przy najbliższej okazji. Nie odpowiedziała na pytanie Czarnego Pana, zachowała niezwykłą powagę i spokój. Jedynie to było wskazane w tej chwili. Na szczęście Dorian nie złapał ją za rękę ani nic w tym stylu. Fakt faktem…to nie byłoby wskazane w tej chwili…po drugie, Elizabeth nie tolerowała czegoś takiego jak wsparcie duchowe, czy wypłakiwanie się na ramieniu. Uważała to za swoistą słabość, coś co powinno zostać zepchnięte w głąb ciemności i nigdy z niej nie wychodzić. W tym świecie, w tym konkretnym otoczeniu te cechy jakiekolwiek nie byłyby nazywane cudownymi, nimi nie są. Są bezużyteczne a nawet skazują człowieka od razu na śmierć. Młoda Black odetchnęła z ulgą gdy uwaga Czarnego Pana przeniosła się na kogoś innego. Na jej krewnego. Kiedy został potraktowany zaklęciem nawet nie mrugnęła. Przywykła do tego typu rzeczy po jakimś czasie. Noah ją tego nauczył. Wiedział chłopak co robi. Gdy w salonie pojawił się Rackharrow Effy jedynie przelotnie na niego spojrzała. Poza faktem iż są razem w drużynie i się znają nie mają za wiele wspólnego. Nie umiała ocenić czy to było dobre czy złe. Na obecną chwilę ta myśl była zbyteczna. Black skupiła się na spotkaniu nie mając zamiaru stawać znów na linii ognia, zaraz po powrocie do zamku policzy się z kim trzeba i będzie miała nadzieję że Serge jej wybaczy to nagłe wyjście.
Elizabeth Black
Elizabeth Black

Skąd : Londyn
Join date : 18/04/2012
Liczba postów : 141

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Thomas Sheppard Sro Maj 02, 2012 1:23 pm

Szacunek dla każdego ślizgona był jak blizna, której nie dało się pozbyć. Z jednej strony chcieliśmy, aby raz na zawsze zniknęła a z drugiej byliśmy z niej dumni. Thomas teraz stając samotnie przed Czarnym Panem, bez ojca zaraz przy jego boku, sam nie wiedział, co powinien myśleć o całej służbie. Oczywiście wiedział, że musi zastąpić Rudolfa, ale w głębi duszy bał się. Zaraz jednak prędko wyzbył się każdej myśli, która tylko próbowała się wkraść do jego głowy. Nie chciał, aby ktokolwiek ze śmierciożerców przetrzepał mu pamięć, wspomnienia i jeszcze pozbawił ich.
- Wtaj, mój Panie. - rzekł pewnym, dumnym głosem, kłaniając się na widok Riddle i jego trójki najwiernijeszych sługów. Automatycznie zasiadł do stołu, zajmując miejsce swojego ojca. Zaraz jednak pojawiali się kolejni ludzie, których witał tylko skinieniem głowy. Trudno było mu zareagować obojętnie na widok Effy. Powstrzymał się w półuśmiechu i spuścił wzrok, obwiniając siebie za to co wyprawia. Jakiż on był głupi! Słysząc w jakim humorze jest Czarny Pan, aż zacisnął pięści pod stołem. W zasadzie w jakim celu zostali tu sprowadzeni? Nic nie mówił, nawet nie zadrżał gdy karany był jakiś człowiek. W ogóle się na tym nie skupiał, bowiem wiedział, że zaraz może się stać coś niedobrego. Albo on oberwie albo jego najbliżsi. Z resztą, nie chciałby usłyszeć, iż Sheppardowie to rodzina zdrajców
Thomas Sheppard
Thomas Sheppard

Male Skąd : Dover
Join date : 22/04/2012
Liczba postów : 49

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Mistrz Gry Pon Maj 07, 2012 7:00 pm

Czarny Pan po zapewnieniu Wilverta i rzuceniu trwającego kilka długich minut zaklęcia torturującego na Cygnusa Blacka wydawał się być nieco spokojniejszy, a jego płonące do tej pory wściekłością oczy ponownie przybrały lodowaty wyraz, jakby wyprane były ze wszelkich uczuć. Nie oznaczało to jednak, że zebrani wokół niego Śmierciożercy mogli się poczuć spokojniej czy pewniej w jego towarzystwie. Nikt nie mógł czuć się pewnie i naturalnie w towarzystwie Czarnego Pana, bo absolutnie nikt nie był przy nim bezpieczny.
Nie to jednak było w tamtej chwili istotne. Ważny był cel ich spotkania. Voldemort ponownie wbił swój przeszywający na wylot wzrok w najmłodszych z uczestników tego zgromadzenia. Tak naprawdę nie byli jeszcze pełnoprawnymi Śmierciożercami. Nie udowodnili jeszcze, że godni są noszenia miana przecież tak dumnego.
- Czyli wy chcecie znaleźć się w szeregach moich najwierniejszych sług, tak? - zapytał, jednak nic nie wskazywało na to, aby oczekiwał odpowiedzi i na to pytanie. Była przecież oczywista. - Co sprawia, że myślicie, iż jesteście godni tego miana? Znajomość mowy węży? - spojrzał uważnie na Elizabeth. - Bycie silnym i nieokiełznanym? - przeniósł wzrok na Thomasa. Tak, oczywiście, że Czarny Pan wiedział o jego przypadłości. On wiedział wszystko o swoich sługach. - Czy może myślicie, że wystarczy być czystej krwi? - w jego głosie zadrgało coś niebezpiecznego, prześmiewczego, a zaraz potem huknął w stół ręką głośno, podnosząc się na równie nogi. - NIE! ŻADEN Z WAS NIE JEST W TEJ CHWILI GODZIEN BYCIA ŚMIERCIOŻERCĄ! - krzyknął. - MUSICIE UDOWODNIĆ, ŻE JESTEŚCIE COŚ WARCI! - Znów opadł na swoje krzesło u szczytu stołu. - Musicie udowodnić, że chcecie mi służyć. A jeśli któreś z was zawiedzie... - cisza panująca w pomieszczeniu stanowiła idealne dopełnienie tego zdania. Cisza bowiem była absolutnie martwa. - Wprowadźcie naszego gościa - zarządził Lord Voldemort. Dwóch Śmierciożerców podniosło się od stołu, aby na chwilę zniknąć poza drzwiami, a następnie wrócić, taszcząc za sobą chudą rudą dziewczynę w porwanej szacie uczennicy Hogwartu, na której dostrzec można było jeszcze barwy Gryffindoru. Courtney Lestrange, gdyż to właśnie ona była tamtą dziewczyną, nie była w tamtej chwili w szczytowej formie. Obdrapana, ubrudzona, wymęczona... A miało być jeszcze tylko gorzej.
Śmierciożercy przeciągnęli ją przed całą salę, a następnie pchnęli pod nogi Czarnego Pana. Gryfonka nie miała nawet siły się podnieść. Zresztą, wszelkie próby ucieczki byłyby i tak bezsensowne i zakończyłyby się niepowodzeniem. Czarny Pan chwycił dziewczynę pod brodę, ściskając mocno.
- Jesteś zakałą swojego rodu, Lestrange. Jesteś zakałą całej rasy czarodziejów. I myślałaś, że możesz tak po prostu węszyć dookoła? Mała miłośniczka mugolaków. Nie jesteś godna bycia czarownicą - wysyczał jej prosto w twarz, a nastepnie odepchnął mocno od siebie. Dziewczyna upadła na ziemię niczym szmaciana lalka. - Pokażcie jej, jak kończą zdrajcy krwi - zwrócił się do młodych Ślizgonów.

(UWAGA! NIE WOLNO zabić. Poturbować, pokiereszować - owszem. Pozbawić życia - NIE.)
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Skąd : zewsząd
Join date : 08/04/2012
Liczba postów : 258

https://crucio.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Dorian Wilvert Sro Maj 09, 2012 7:20 pm

Stał z boku, wyprostowany, skupiony, wsłuchując się w słowa Czarnego Pana. To, że był wściekły nie było niczym niezwykłym. Dajmy na to, czy powiedział kiedyś swoim śmierciożercom, że są cudowni, idealni i tak dalej? Owszem, niekiedy ktoś zasłuży na pochwałę, jednak zdarza się to bardzo rzadko. Teraz, gdy Voldemort zaczął unosić głos, Dorian poczuł dreszcze na swoim ciele. Przemykały po skórze szybko niczym prąd, drażniąc jednocześnie układ nerwowy. Mimo kilkuletniej służby Wilvert nie przyzwyczaił się do dłuższego przybywania ze swoim Panem w jednym pokoju. Do tego po prostu nie można było się przyzwyczaić. Voldemort roztaczał wokół siebie mroczną aurę nie do przebicia dla zwykłego śmiertelnika.
Spojrzał na drzwi, gdy te się otworzyły, a dwóch Śmierciożerców prawie ciągnęło po podłodze młodą Courtney Lestrange. Znał ją, kojarzył z zajęć i nie darzył jakimkolwiek szacunkiem. Była czarną owcą w swojej rodzinie. Nie zasłużyła, by nazywać się Lestrange.
Kiedy Czarny Pan wydał swój rozkaz, Dorian stanął za grupą Ślizgonów, krzyżując ręce za plecami. Czuł się w pewien sposób za nich odpowiedzialny. I wiedział, że jeżeli nawali to dostanie się nie tylko im, ale też jemu, że nie jest w stanie ogarnąć grupki małolatów. Więc stał za nimi, jakby chcąc im dać do zrozumienia, że albo oni ją dostatecznie zranią, albo on pokaże im jak to się robi. Albo trochę się poznęca. Lecz nie teraz, później. A Lestrangera, który olał dzisiejsze spotkanie, na pewno spotka zasłużona kara.


Ostatnio zmieniony przez Dorian Wilvert dnia Sro Maj 09, 2012 8:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Dorian Wilvert
Dorian Wilvert

Male Skąd : Londynn, UK
Join date : 23/04/2012
Liczba postów : 21

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Thomas Sheppard Sro Maj 09, 2012 8:09 pm

Ile jeszcze będzie musiał zrobić, aby być tym zasłużonym? Ile jeszcze będzie musiał żyć na kolanach? Z jednej strony czyż nie tego pragnął? Od zawsze było mu wmawiane, że musi być kimś wielkim po tej stronie zła i nie przynieś wstydu rodzinie. Poczuł niesamowite ciarki na plecach. Nie potrafił sam zdefiniować tego czy to adrenalina czy strach przed Czarnym Panem. Nie wiedział dlaczego zwracał się akurat do niego. Czy nieprawidłowo zabił niemowlaka? Był pewien, że prawidłowo wykonał tamto zadanie...
Zadrżał jeszcze raz pod wpływem jego krzyku. Mógłby się założyć, że to kolejny egzamin na pomysłowość i potęgę charakteru. Kto da ciała, nie jest wart. Thomas uniósł wyżej głowę, gdy Czarny Pan zwrócił się właśnie do niego. Wilkołak, myślał, że to tylko jego atut, że to wcale nie jest "za mało" do bycia "kimś". Widząc krążącego brata Daphnie, uśmiechnął się lekko. Nie wiedział dlaczego, ale czuł do niego niesamowity szacunek. Podziwiał go. Był przecież podczas całej ceremonii!
Pewnie wystąpił z szeregu "nowych, niegodnych", wyjmując różdżkę zza płaszcza. Nakierował nią na pogrzebacz, stojący blisko dziewczyny tuż obok kominka. Wyszeptał formulę zaklęcia transmutującego (faraverto), a następnie potem dodał nazwę zwierzęcia, w którą miał się zamienić owy przedmiot. Tuż obok ciała dziewczynki z gruchotem runęła kobra królewska, która wpierw bardzo szybko okrążyła ją, próbując pokazać, że tak naprawdę tylko ona jest tu panią. Gwałtownie jej jedna trzecia ciała została uniesiona, a niebezpieczne ślepia patrzyły wprost na ofiarę. Wysuwała swój język, badając przestrzeń wokół niej. Zanim ktokolwiek mógł się zorientować ukąsiła dziewczynę prosto w tętnice szyjną, a sama po chwili zamieniła się znów w metalowy pogrzebacz. Thomas cofnął się z powrotem do szeregu.
Thomas Sheppard
Thomas Sheppard

Male Skąd : Dover
Join date : 22/04/2012
Liczba postów : 49

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Mistrz Gry Nie Maj 13, 2012 1:59 pm

Czarny Pan patrzył na widowisko, którego autorem był Thomas, z zadowoleniem, co stwierdzić można było po delikatnym złowrogim uśmieszku, który błąkał się w kącikach jego ust. Thomasa obserwowali również Śmierciożercy, jednak ich twarze były w większości niczym wykute z kamienia, pozbawione jakiegokolwiek wyrazu, jedynie oczy niektórych pałały żądzą krwi tej biednej Gryfonki.
- Bardzo dobrze, Sheppard, bardzo dobrze - powiedział cicho Czarny Pan, jednak było go doskonale słychać w pomieszczeniu. Zaraz jednak nasilenie jego głosu zmieniło się diametralnie, gdy ryknął gniewnie na pozostałych Ślizgonów, którzy najwidoczniej się ociągali: - NO DALEJ! NA CO CZEKACIE?!
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Skąd : zewsząd
Join date : 08/04/2012
Liczba postów : 258

https://crucio.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Salon główny Empty Re: Salon główny

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach