Hogwart, lata '60
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wężousta

2 posters

Go down

Wężousta Empty Wężousta

Pisanie by Elizabeth Black Czw Kwi 19, 2012 7:23 pm

Wszystko działo się za szybko, zdecydowanie za szybko…Elizabeth czuła się zagubiona, właściwie była zgubiona, …kiedy dotarło do niej, w jakiej znalazła się sytuacji. Wiedziała, że nikt nie przyjdzie jej na ratunek, nikt nie wie gdzie znajduje się jaskinia, w jakiej została zamknięta, nikt nie zna hasła…nikt poza jedną osobą….NIM. To on ją tu sprowadził, zamknął. Teraz wszystko zależało od niej i jej umiejętności, które jego zdaniem posiadała. Czas się przekonać czy jest tak w istocie…

~2 dni wcześniej…

Przez okno do pokoju Elizabeth zaczęło docierać poranne słońce, które tego dnia miało zamiar dawać o sobie znać przez kilkanaście godzin. Brunetka czując promienie słońca na swojej skórze jedynie jęknęła przewracając się na drugi bok szczelniej nakrywając na siebie kołdrę. Zdecydowanie należała do typu osób potocznie zwanych śpiochami. Uwielbiała spać…jak jej brat Noah. Dobudzić ich to był 8 cud świata według ich rodziców, którzy zastanawiali się skąd ich dzieci odziedziczyli tą paskudną cechę.
- Elizabeth! Natychmiast wstawaj! Śniadanie gotowe! Noah już wstał! - głos matki dobiegający z korytarza spowodował jedynie dodatkowe jęknięcie dziewczyny, która przewróciła się na plecy leżąc jeszcze przez chwilę z zamkniętymi oczami. To były jej 12 urodziny. 25 maja. Ten dzień nie różnił się niczym od innych. Ta rodzina Blacków nie świętowała specjalnie czegoś takiego jak urodzin, przynajmniej nie na pierwszy rzut oka. Pierwsza część dnia toczyła się zupełnie normalnie, zjadła śniadanie z bratem i rodzicami, następnie przyjechała Bellatriks. Bella i Effy były jak siostry…jedna potrafiła stanąć za drugą murem w każdej sytuacji. Nic nie było wstanie ich poróżnić. Zupełnie nic.
- Co myślisz o planach Czarnego Pana? – pytanie Bellatriks, które zadała nagle, bez uprzedzenia zmieniając temat.
- Znaczy,…co sądzę o czym? – odpowiedziała zjadając właśnie ostatnią mandarynkę, jaka była w miseczce przygotowanej przez jej matkę. Elizabeth była dumną osobą...niezwykle dumną, jak cała rodzina Blacków oczywiście. Dumni z tego, kim są, jaka posiadają historię, rodowód…i z kim są powiązani. Jednak pytanie, jakie zadała jej Bellatriks, która była młodsza od Elizabeth o 2 lata, co dawało do myślenia, …co działo się w umyśle dziewczyny, która będąc jeszcze dzieckiem bez lęku poruszała te tematy jak gdyby rozmawiała o pogodzie za oknem. Elizabeth, która oczywiście o wszystkim wiedziała nie czuła jednak potrzeby by o tym wspominać, skoro jej matka jak na razie trzymała ją zdala od tego wszystkiego uważała, że musi istnieć ku temu powód.
- Wszyscy wiedzą, że Czarny Pan jest wężousty! Czy to nie wspaniała cecha? Też chciałabym taką mieć a ty? - kolejne pytanie zadane przez Bellę spowodowało, że Effy na chwilę się zamyśliła. Słyszała o tym jakiś czas temu…Noah coś wspominał…tak, pamiętała to. Czarny Pan umiał kontrolować węże, rozmawiać z nimi, a nawet mógł im rozkazywać. To tajemnicze zwierzęta, których większość ludzi się boi, intuicyjnie unika ich powiązując je z Czarnym Panem.
- Tak…chciałabym. – mruknęła cicho utkwiwszy wzrok w podłodze. Poczuła się onieśmielona swoją odpowiedzią. Co złego jest w chęci posiadania czegoś, co posiada jedna osoba naprawdę potężna na tym świecie? Której wszyscy inni się lękają? Effy wcale nie uważała tego za odrazę…uważała to za wielki atut. Ich rozmowa nie trwała długo, matka Elizabeth zawołała je na obiad, po czym zajęły się czymś innym a temat o niezwykłości Czarnego Pana odszedł na dalszy plan. Bellatriks została na noc u Elizabeth. Nazajutrz dnia wróciła do domu odebrana przez swoja matkę. Wieczór minął spokojnie, nikt nie był w stanie przewidzieć tego, co miało się stać dnia następnego...

~ czas obecny…

Effy ocknęła się cala obolała, oparta o zimną skalną ścianę w dodatku bardzo wilgotną oraz obrośniętą mchem. Początkowo nie była w stanie się ruszyć jednak chwilę później jej stopa natrafiła na kałużę wody Elizabeth podskoczyła do góry wrzeszcząc. Podniosła się idąc szybszym, zdecydowanie żwawszym krokiem do głównego holu, jak jej się przynajmniej dawało. Jej oddech wyrównał się, była pozornie uspokojona jednak cały czas czujna. Miała swoją różdżkę przy sobie, sprawdziła to zaraz po tym jak oprzytomniała. Rozglądała się po holu, który był gigantyczny, po lewej jak i prawej stronie Elizabeth były umieszczone ogromne głowy węży przez całą długość aż do podestu, na którym dostrzegła piękny duży stół z białego kamienia. Zaraz po jego lewej stronie stał wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach, miał na sobie szatę Slytherinu oraz różdżkę w dłoni.

- Ah!- wyrwało się z ust brunetki, gdy dostrzegła, kto znajduje się na stole. Jej kuzynka…Bellatriks. Leżała tam zupełnie bezbronna, nieprzytomna. Jak dostała się do Hogwartu? Czy on…
- Tak…ja ją tu sprowadziłem. – odparł chłopak donośnym głosem na pytanie, którego jeszcze nie zdążyła zadać, co spowodowało, że cofnęła się o krok.
- Nie musisz się mnie obawiać Elizabeth Black. Jestem sługą Czarnego Pana tego, …któremu służy twoja rodzina, jak i temu, który cię obserwuje od pewnego czasu…posiadasz dar mała Elizabeth. Wiesz o tym. Jesteś niezwykle utalentowana….jesteś….taka…jak…on. – słowa, jakie wypowiadał chłopak przyprawiały w tej chwili 12letnią dziewczynkę o dreszcze. Chciała uciekać jednak nie była w stanie się ruszyć z miejsca. Była jak zahipnotyzowana, przez oczy chłopaka, które wydawały się jej takie cudowne…takie…piękne.
- D-d-d-dar? – wydusiła z siebie po chwili milczenia, jaka zapanowała między nimi, słuchać było jedynie plusk wody i syczenie, które wydobywało się z każdej możliwej szczeliny…tak się przynajmniej wydawało Elizabeth, choć mogło to być zwykłe złudzenie wywołane przez chłopaka.
- Tak dar. Jesteś wężousta droga Elizabeth…udowodniłaś to…3 lata temu pamiętasz? Podczas zabawy na rodzinnym pikniku. Razem z Bellatriks oddaliłyście się kawałeczek za daleko niż powinniście. Bellatriks uciekła ci…zaczęłaś ją gonić, usłyszałaś jej krzyk…natknęła się na węża. Wiedziałaś, że ją zabije, jeśli czegoś nie zrobisz…po chwili oddalił się bez żadnego sprzeciwu mam rację Elizabeth? Widząc twoją przerażoną minkę stwierdzam, że te informacje są prawdziwe. Czarny Pan wie wszystko…widzi wszystko co uzna za warte uwagi. - odpowiedział obserwując bacznie Elizabeth. Nie wiedzieć czemu cała ta sytuacja go niezmiernie bawiła. Czarnemu Panu musiało na niej niezwykle bardzo zależeć skoro dał mu takie dziecinne zadanie.
- Co zrobiłeś Bellatriks? Obudź ją! Natychmiast! – wrzasnęła zdobywając się na siłę by się postawić z pewnością silniejszemu i potężniejszemu. Nie miała pojęcia kim jest chłopak, nieszczególnie ją to interesowało. Ważna była Bellatriks. I to jak się stąd wydostaną.
- Bellatriks? Nic. Obecnie sobie smacznie śpi wedle woli Czarnego Pana. Jednak może zginąć jeśli ty nie spełnisz swojego zadania jakie Czarny Pan ci wyznaczył…Obudź w sobie swój dar…uczyń go użytecznym…ocal Bellatriks…Czarny Pan liczy na ciebie…- to były ostatnie słowa jakie wypowiedział chłopak, następne co wydobyło się z jego ust było tylko syczeniem które rozchodziło się jak fala po całym holu nabierając na sile aż Elizabeth została powalona na kolana zakrywając dłońmi uszy. Gdy spojrzała na miejsce gdzie stał chłopak zobaczyła jedynie pustkę oraz w dalszym ciągu nieprzytomna Bellatriks.
Podbiegła do kuzynki zastanawiając się skąd dobiega owo syczenie które nasilało się z każdą mijająca sekundą i zbliżało się do miejsca gdzie stała Elizabeth. Długo nie musiała czekać by jej oczom ukazały się dziesiątki węży zlewające się w jedną wielką zieloną masę pędzącą ku niej syczącą w jednym tonie jak żołnierze wysłani na wojnę wydający z siebie jedną melodię która trzyma ich zwartych w jednym batalionie. Elizabeth przełknęła ślinę. Węże były coraz bliżej podium a ona czuła jak panika przejmuje nad nią kontrolę. Ona nie miała daru! Nie miała, gdyby miała to by to wiedziała prawda? Wtedy…wtedy tylko krzyczała na węża by odszedł, nie syczała! Próbowała opanować drżenie ciała na widok jaki rozpościerał się przed nią, jednak zupełnie na darmo.
- Stójcie! Rozkazuję wam, zatrzymajcie się! – krzyczała jednak to nie przyniosło żadnego skutku. Węże w dalszym ciągu napierały na nią sycząc złośliwie. Niespodziewanie jeden z nich zakradł się do Elizabeth chcąc ją ukąsić. Dziewczyna słysząc syk odwróciła się błyskawicznie wyciągając przed siebie rękę.
- STÓJ! – stanowczy głos brunetki spowodował iż wąż się zatrzymał w pół ataku. Przestał syczeć opadając na podłogę jak skarcony piesek który zrobił coś czego nie powinien. Effy weszła na stół na którym leżała śpiąca Bellatriks stając tym samym między nią a wężami.
- Rozkazuję wam STAĆ! – Effy nie była pewna czy w ten sposób zatrzyma ich wszystkich. Skoro udało jej się jednego…czemu nie resztę?
Chwilę później wszystkie węże zatrzymały się niecałe pół metra przed podestem. Wzięła pod ramię w dalszym ciągu nieprzytomną kuzynkę rozkazując ślizgim kreaturom wskazać jej wyjście z tego okropnego miejsca. Jak wydostała się na zewnątrz? Nie jest do końca pewna…czy to wina adrenaliny, czy zwykły łut szczęścia. Jeden z profesorów gdy tylko zauważył Elizabeth i Bellatriks zawiadomił państwa Blacków. Cała historia co wydarzyło się w lochach pozostała na długi czas tajemnicą którą obecnie znają jedynie najbliżsi. Jest wężoustą…odzyskała swój zapomniany dar. W głębi duszy bała się co będzie dalej…
Elizabeth Black
Elizabeth Black

Skąd : Londyn
Join date : 18/04/2012
Liczba postów : 141

Powrót do góry Go down

Wężousta Empty Re: Wężousta

Pisanie by Kayleigh Cheshire Czw Kwi 19, 2012 8:15 pm

Dostajesz ta genetykę.
Kayleigh Cheshire
Kayleigh Cheshire

Female Skąd : Camberley
Join date : 09/04/2012
Liczba postów : 129

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach