Hogwart, lata '60
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jasnowidzenie

4 posters

Go down

Jasnowidzenie Empty Jasnowidzenie

Pisanie by Poppy Paddington Sro Kwi 18, 2012 4:52 pm

To było wiosną.
Bodajże w maju.
Pamiętam ciepłe promienie słońca wpadające przez otwarte okna Wieży Północnej oraz rozgorączkowane szepty o zbliżających się OWTMach.
Naprawdę nie wiem, jak i kiedy to wszystko się wydarzyło.
Pamiętam tylko zapach bzów.

Nauczycielka przynudzała. Jak zawsze zresztą. Ciągle tylko teoria, teoria i jeszcze raz teoria. Ale przecież wróżbiarstwo to czysta praktyka… gdzie podziała się magia? Kolejna lekcja tłumaczenia zasad korzystania z kuli naprawdę nie była potrzebna. Każdy znał już na wyrywki wszelkie zasady i kolejność danych czynności. Większość obecnych rzucała tęskne spojrzenia w kierunku drzwi, chcąc się stąd wyrwać, skorzystać z pięknej pogody i wyjść na błonia. Wtedy jeszcze uwielbiałam wpatrywać się w słońce i marzyć o tym, by jego promyki dotknęły mojej skóry. Zamknęłam oczy, wyobrażając sobie, że jestem teraz na oblanym światłem trawniku i opalam swoją bladą jeszcze twarz, rozmawiając z przyjaciółmi.
- Halo! Ziemia do Poppy! Obudź się dziewczyno, koniec lekcji! – Podniosłam nieprzytomny wzrok na swoją przyjaciółkę i niemrawo kiwnęłam głową. Już chciałam wstawać, kiedy mój wzrok padł na kryształową kulę przy naszym stoliku. Coś, jakiś impuls, nagłe pragnienie, kazało mi jednak poczekać. Do dziś zastanawiam się, co byłoby, gdybym wtedy nie machnęła ręką na czekającą na mnie znajomą i nie dotknęła gładkiej powierzchni kryształu, tylko poszła na błonia, o czym marzyłam od początku lekcji. Ale zostałam.
Wszystko było niewyraźne. Jakby połowicznie ukryte za kurtyną mgły. Widziałam mnóstwo różnych sylwetek, ale jedynie zarysy ich twarzy, co nie pozwalało mi odnaleźć się w tym środowisku. Jedna jedyna postać była na tyle wyraźna, bym mogła ją rozpoznać. Ja. Siedziałam pod wielkim drzewem wśród masy cieni i odgłosów, których nie mogłam zidentyfikować. Zaciekle pisałam coś w pamiętniku, choć na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że najzwyczajniej w świecie piszę jakąś pracę. Ale fioletowa okładka z rysiem naprowadziła mnie na właściwy trop. Nagle stanął nade mną chłopak. Jego twarz też widziałam bardzo wyraźnie – Nate. Uśmiechał się, siadając obok, choć wcześniej nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Nie słyszałam tej rozmowy, ale po jakimś czasie usłyszałam swój śmiech. Potem wszystko zniknęło i w przyśpieszonym tempie mogłam oglądać wszystkie spędzone z Nim chwile. I w pewnym momencie wizja zaczęła zwalniać. Słyszałam własny głos, namawiający go na małą zabawę. Ot, zwykły zakład. Widziałam jego potaknięcie i nasze splatające się w uścisku dłonie. Potem on wskoczył na miotłę i… poleciał. Przeraził mnie mój własny śmiech. Ale najgorsze miało się jeszcze wydarzyć. Zobaczyłam spadające z wysokości ciało. JEGO ciało. Usłyszałam własny krzyk i stukot oddalających się obcasów. Chwilę potem byłam już przy nim. I przeraził mnie widok, który rysował się przed moimi oczami. Nienaturalnie wygięta noga, twarz cała we krwi. Na trzęsących się nogach wyczarowałam nosze i pobiegłam w stronę zamku, wprost do skrzydła szpitalnego. Akcja znów nabrała szybszego tempa i po chwili się ustabilizowała.
- Nic mu nie będzie. Trochę potrwa, zanim wróci do formy sprzed wypadku, ale przeżyje. – Miękki i pewny głos szkolnego pielęgniarza zadziałał na mnie jak zastrzyk uspokajający. Wszystko będzie dobrze… wyjdzie z tego… ścisnęłam mocniej dłoń przyjaciela i przyłożyłam ją do twarzy. Byle tylko się obudził… spędziłam tak mnóstwo czasu. Nie liczyłam, ile dni minęło od tego głupiego zakładu. W końcu, siedząc na niewygodnym krześle i ściskając rękę Nate'a, usłyszałam trzepot powiek i zduszony jęk bólu przy próbie uniesienia głowy. Żył. Wszystko było dobrze.

Oderwałam rękę od kuli i wybiegłam z Sali. Coś takiego jeszcze nigdy mi się nie wydarzyło. Zazwyczaj musiałam chwilę pomyśleć, zanim jakaś kwestia wpadała mi do głowy. A teraz? Po prostu… po prostu się stało. I to zdecydowanie nie było normalne. Po raz pierwszy od wielu miesięcy poczułam strach, którego tak nienawidziłam. Tego dnia błonia nie były już takie magiczne.
***
Było lato.
Ostatnie dni roku szkolnego.
Pamiętam, bo słońce grzało niesamowicie, a wszyscy szeptali o swoich planach na wakacje.
Myślałam, że nic się nie zmieniło.
Że wizja się nie spełni.
Że będzie dobrze.

Siedziałam pod jednym z najbardziej rozłożystych drzew na błoniach. Robiłam to w każdy słoneczny dzień od roku. Do dziś właściwie nie wiem, czemu. Chyba podświadomie chciałam, żeby wizja się spełniła. Potrzebowałam kogoś, kto wywołałby u mnie śmiech. Nie pijacki ani wymuszony, tylko całkowicie naturalny… jak w dzieciństwie. Dawno się nie śmiałam. Zbyt dawno. Ale właściwie… jak mogłabym się śmiać, jeśli nie miałam ku temu powodów? Słońce grzało dzisiaj niemiłosiernie, jakby chciało spalić wszystko, co mu się nie podobało, włącznie z moją skórą. Cień był wybawieniem nie tylko dla mnie. Pod „moim” drzewem zebrało się sporo uczniów i chyba tylko cudem udało mi się znaleźć wolny kawałek trawy tuż przy pniu. I wtedy pojawił się On, tak... właśnie Nate. Podniosłam przerażony wzrok na jego roześmianą twarz i ze zgrozą obserwowałam każdy jego kolejny ruch, który... już kiedyś widziałam. W wizji.
- Cześć, Poppy. - Choć jego głos brzmiał tak strasznie realnie, nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się dzieje. Ukradkiem uszczypnęłam się w rękę, ale nie zniknął.
Nie pamiętam, co było dalej, ale śmiałam się tak, jak jeszcze nigdy.
I tak to się zaczęło.
Nasza przyjaźń.
Moja wizja.

***
Od zawsze uwielbiałam się zakładać. O to, kto zje więcej pączków, kto wespnie się na najwyższe drzewo, kto powie największej ilości przypadkowych osób o tym, że miał wizję końca świata i że nastąpi on jutro… dziecinna zabawa wnosząca wiele radości w moje szare i zwyczajne życie. Czyniąca je jedną wielką przygodą i pozwalająca mi przejść obojętnie obok jakiegokolwiek wyzwania. Z taką odwagą i samozaparciem powinnam być raczej w Gryffindorze… nie! Wróć. Nie powinnam. Jestem tu, gdzie jestem i jest mi z tym dobrze. Chyba umarłabym w Domu Lwa.
Słońce po raz kolejny chowało się za chmurami, kiedy przechodziliśmy przez błonia.
- Założę się, że nie uda ci się zrobić podwójnego salta na miotle, Nate. - Uśmiechnęłam się chytrze, wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki.
- Przyjmuję zakład, złotko. Jeśli wygram, przestaniesz się spotykać z Nim. Jeśli przegram, zaśpiewam piosenkę na jego cześć.
- Zgoda.
Nate nienawidził mojego chłopaka w takim stopniu, że nawet brzydził się jego imienia. Nigdy nie chciał mi powiedzieć dlaczego, ale fakt był faktem. Byli największymi wrogami na całym globie. A przynajmniej z mojej strony na to wyglądało. Kiedyś podejrzewałam, że Nate coś do mnie czuje i mu najzwyczajniej w świecie zazdrości, ale to było coś zupełnie innego. Coś bardziej złożonego, o czym ja nie mogłam mieć pojęcia, bo żadna ze stron nie raczyła mi tego wyjaśnić.
Wracając do akcji właściwej, Nate właśnie wsiadał na miotłę, kiedy przypomniałam sobie moją wizję. Już chciałam krzyknąć, żeby złaził na ziemię, ale było za późno. To, co stało się później, było jednym wielkim deja vu.
***
Nie masz czasem wrażenia, że twoje życie jest całkowicie zaplanowane? Jeśli nie przez rodziców, to kogoś wyższego… stworzyciela. Jakiekolwiek nosi imię i w jakiejkolwiek jest postaci. Po prostu… przez NIEGO. Istnieje jakaś nić łącząca cię nierozerwalną więzią z rozwiązaniem, które w gruncie rzeczy wcale ci się nie podoba. Podmuch wiatru popychający cię w stronę kogoś lub czegoś całkowicie ci obojętnego, a zarazem potrzebnego w niewyobrażalnej wręcz mierze. Zupełnie, jakbyś od dnia poczęcia był przypisany jednej jedynej osobie bez względu na wszystko. Przeznaczenie… tak się to nazywa w dzisiejszym świecie. Zawsze porównywałam je do ziarenka. Na początku wydaje się być całkowicie bezsilne i nieszkodliwe, po czym rozrasta się coraz bardziej, pochłaniając wszystko, w co do tej pory wierzyłeś. To nagła zmiana kierunku i zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. To podanie spełnienia marzeń na tacy z krzywego zwierciadła. Jasnowłosa kobieta w białej sukni z duszą diabła, jedna wielka gra pozorów. Bywa kapryśna jak gwiazda rocka i upierdliwa jak mucha siedząca na ekranie telewizora. A najgorsze jest to, że zmienia zakończenia bez pytania kogokolwiek o zdanie.
Siedziałam na ogromnym, kwiecistym fotelu, ściskając kurczowo ręcznie haftowaną pościel. Wdychałam jej zapach, wpatrując się w przeciwległą ścianę pełną Jego zdjęć. Tylko tyle mi po Nim pozostało… zapach i zdjęcia. No… Oprócz kolekcji starych winylowych płyt i gramofonu, z którego właśnie sączyła się spokojna muzyka jazzowa. I wspomnień, których nikt mi nie odbierze do końca życia. Zamknęłam je szczelnie w swojej głowie, połykając klucz. Nikt się tam nie dostanie. Oprócz mnie samej. Resztę rzeczy mi odebrano. Nie mam pojęcia, kiedy i gdzie… może w którymś z dni spędzonych na bezmyślnym wpatrywaniu się w drzwi, oczekując jego powrotu, widoku jego uśmiechniętej twarzy i radosnych ogników czających się w brązowych jak czekolada oczach. Ale jego nie ma. I już nie będzie. Ostatnia strona jego życia zapisana została drobnym maczkiem, bez możliwości edycji czy doklejenia kolejnej, przeznaczenie wygrało.
Nienawiść do samej siebie rosła z każdym dniem.
Gdybym nie spojrzała wtedy w kulę
Gdybym nie pozwoliła mu się do siebie zbliżyć
Gdybym zwyciężyła przeznaczenie
Gdybym, gdybym, gdybym…
Oddam swój dar w dobre ręce.
Ktoś jest chętny?
Poppy Paddington
Poppy Paddington

Female Skąd : Leeds
Join date : 18/04/2012
Liczba postów : 26

Powrót do góry Go down

Jasnowidzenie Empty Re: Jasnowidzenie

Pisanie by Kayleigh Cheshire Sro Kwi 18, 2012 5:01 pm

Jak dla mnie bardzo dobrze napisane. Wciągające, więc ode mnie masz Akcept.
Kayleigh Cheshire
Kayleigh Cheshire

Female Skąd : Camberley
Join date : 09/04/2012
Liczba postów : 129

Powrót do góry Go down

Jasnowidzenie Empty Re: Jasnowidzenie

Pisanie by Molly Prewett Sro Kwi 18, 2012 5:41 pm

Ja się podpisuję pod słowami Kay
Molly Prewett
Molly Prewett

Female Skąd : Dolina Godryka
Join date : 09/04/2012
Liczba postów : 115

Powrót do góry Go down

Jasnowidzenie Empty Re: Jasnowidzenie

Pisanie by Mistrz Gry Sro Kwi 18, 2012 5:43 pm

I ode mnie akcept.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Admin

Skąd : zewsząd
Join date : 08/04/2012
Liczba postów : 258

https://crucio.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Jasnowidzenie Empty Re: Jasnowidzenie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach